poniedziałek, 29 lutego 2016

Ostatnie godziny konkursu!

Dzisiaj jest ostatni dzień, w którym można się zgłaszać po książki. Kto nie zauważył, kto się zastanawiał, kto nabrał ochoty tego serdecznie zapraszam do zgłaszania się pod postem konkursowym.

Wystarczy samo zgłoszenie i adres mailowy, by dostać szansę na jedną z czterech książek.

Zapraszam do zostawiania swoich zgłoszeń:)

 

czwartek, 25 lutego 2016

"Gra cieni" - Charlotte Link

Charlotte Link to jedna z moich ulubionych pisarek. Większość jej książek ma rewelacyjne portrety psychologiczne i specyficzny klimat. Jak każdemu pisarzowi, zdarzają jej się słabsze utwory, tym razem na szczęście tak nie jest.
Tytuł oryginału:Schattenspiel.
Wydawnictwo:Sonia Draga
Tłumaczenie:Daria Kuczyńska-Szymala
    Rok wyd:2015
Stron:512
Kraj: Niemcy
"Gra cieni" to opowieść o życiu pięciu osób, które poznały się szkole średniej i uważały za przyjaciół. David, Mary, Steve, Natalie oraz Gina. Każdy z nich w trakcie tej opowieści odsłoni przed nami swoją duszę. Poznamy ich losy począwszy od dzieciństwa a skończywszy na momencie, w którym po wielu latach spotykają się ponownie w posiadłości Davida. To na zaproszenie Davida, którego w pewnym momencie życia każdy z pozostałej czwórki miał okazję znienawidzić, przyjeżdżają, by osiągnąć swoje cele. David chce się dowiedzieć kto mu grozi śmiercią. Wie, że wobec każdego z byłych przyjaciół zawinił w przeszłości. Do grona podejrzanych trafia również Linda, jego żona. Sytuacja gości ulega dramatycznej zmianie, gdy David zostaje zamordowany. Każdy z nich miał zarówno pretekst, jak i możliwości, by pozbyć się znienawidzonego przyjaciela.
Inspektor Kelly zmusi ich do retrospekcji życia, by odkryć prawdę.

Akcja powieści toczy się w zamkniętym kręgu domu Davida i osób w nim przebywających. Dzięki pamiętnikowi Davida oraz wspomnieniom każdego z podejrzanych osób, przemieszczamy się w czasie i miejscu, by poznać chwilę, w której David zrujnował każdemu z nich życie. Jest to bardzo wciągająca i pouczająca wędrówka. Autorka zmusza do przemyśleń. Człowiek, któremu powinie się noga zawsze stara się znaleźć winę w kimś innym. Chcemy kogoś winić, by nie brać odpowiedzialności za swoje decyzje. Każdy z nich w jednej chwili podjął decyzję, która zaważyła na jego życiu. Każdy z nich mógł obwinić Davida.  Niektórzy mieli do tego pełne prawo, lecz to, co zrobili ze swoim życiem później, było tylko i wyłącznie ich zasługą. Link bardzo fajnie ukazuje tu tzw. efekt motyla. Jedno zdarzenie, jedna zła decyzja, zmarnowane życie.

Stylowi Link nic nie można zarzucić. Pomimo praktycznie obyczajowej formy powieści, panuje w niej stałe napięcie a ciekawość, by poznać losy bohaterów jest o wiele większa niż chęć, by dowiedzieć się, kto zabił. Zresztą akurat osoba mordercy nie była zbyt długo dla mnie tajemnicą, natomiast ciekawa byłam motywów. Autorka stworzyła bardzo dobre portrety psychologiczne sześciu osób, co jest nie lada sztuką. Każdej z nich poświęciła na tyle dużo czasu, byśmy mogli ich zrozumieć. Każda z tych osób budzi konkretne uczucia. Zagadka kryminalna jest tylko pretekstem do przedstawienia ich życia i sprawia, że osoby dramatu uzmysławiają sobie bezcelowość swej nienawiści.

Moim zdaniem jest to jedna z lepszych książek autorki. Nie jest to typowy kryminał czy thriller, w którym obgryzamy paznokcie, by dowiedzieć się, kto zabił. Dochodzenie do prawdy zamyka się w rozmowach pomiędzy uczestnikami spotkania oraz spowiedzi przed inspektorem. Powieść obyczajowa z rozbudowaną warstwą psychologiczną, która naprawdę mocno mnie wciągnęła. Ciekawa fabuła, dobra kreacja bohaterów. Trochę za mało dynamiki. Zakończenie przewidywalne, co dla niektórych może być zniechęcające. Dla mnie nie było, bo powieść czyta się świetnie.

Pod hasłem
Grunt to okładka
Czytam opasłe tomiska
W 200 książek dookoła świata
ABC czytania

wtorek, 23 lutego 2016

"Pod powierzchnią" - Andrew Gross

"Pod powierzchnią" to bodajże czwarta książka autora, którą miałam okazje przeczytać. Każda z nich przyniosła mi sporą dawkę adrenaliny i naprawdę dużą porcję rozrywki. Nie inaczej było przy okazji lektury i tej powieści.
Tytuł oryginału:One Mile Under.
Wydawnictwo:HarperCollins Polska
Tłumaczenie: Anna Sawisz
    Rok wyd:2015
Stron:416
Kraj:Stany Zjednoczone
Główną bohaterką powieści jest Dani Whalen, przewodniczka rzeczna. Dziewczyna pracuje na rzece Kolorado i odpowiada za bezpieczeństwo uczestników spływów kajakarskich. Podczas jednej z wycieczek natrafia na ciało swojego kolegi, chłopaka, który znany był zarówno z ryzykanctwa, jak i dużych umiejętności. Policja stwierdza, iż śmierć nastąpiła w wyniku nieszczęśliwego wypadku, lecz Dani nie może w to uwierzyć. Znała umiejętności Treya i wiedziała, że od kiedy założył rodzinę, nie ryzykował niepotrzebnie. Dziewczyna zaczyna węszyć, wkurza miejscowego szefa policji, który przy okazji jest jej ojczymem i naraża się na niebezpieczeństwo, gdyż okazuje się, że jej podejrzenia mają podstawy. Kiedy zaczyna się robić wokół niej gorąco, jej ojciec prosi o pomoc swojego przyjaciela Ty'a Haucka, który kiedyś pracował jako detektyw. Zaczyna się robić naprawdę gorąco, gdy okazuje się, iż w sprawę zamieszana jest duża korporacja a bohaterom przyjdzie się zmierzyć z byłymi żołnierzami.

"Pod powierzchnią" to typowo rozrywkowa lektura, która składa się głównie z akcji. Iście filmowej zresztą. Na szczęście nie jest to jedyna zaleta książki. Pan Gross ma bardzo lekkie pióro i dobry styl, dlatego książkę czyta się płynnie i z zaciekawieniem. Bohaterowie przez niego wykreowani nie są tylko papierowymi postaciami, chociaż, jak to w tego typu książce bywa, nie ma tutaj jakiejś głębszej analizy psychologicznej. Dani to zwyczajna dziewczyna, pełna życia, spokojna, poukładana i kochająca swoją pracę. Z zawodu jest geologiem, jednak postanowiła wrócić do domu, by robić to, co sprawia jej największą frajdę. Pływać. Pokazywać innym, jak piękna jest potyczka z wielką, niebezpieczną wodą. I jest w tym dobra.Przyjaciel jej ojca i jednocześnie jej ojciec chrzestny, Ty, to facet, jakiego każda kobieta chciałaby mieć przy sobie. Z przeszłością, dojrzały, odważny, lojalny. To gość, którego drażnią niesprawiedliwości tego świata a jak płachta na byka działa na niego wykorzystywanie niewinnych ludzi. Dlatego też w pewnym momencie, choć sprawa wydaje się beznadziejna, Ty staje do nierównej walki.
Autor ukazuje w książce potęgę wielkich korporacji, które potrafią wkupić się w społeczność dobrymi uczynkami, by w perfidny sposób wykorzystywać zwykłych ludzi. Siła pieniądza, władzy i metody zastraszania mają wpływ na całe społeczności. Odważni są eliminowani wszelkimi sposobami.

Powieść  kryminalno - przygodowa, która bardzo mnie wciągnęła. Właściwie wiadomo, jak się skończy, bo przecież takie książki są przewidywalne. Nie sposób jednak przewidzieć, jak potoczy się fabuła, jakie przygody czekają na bohaterów i ile przeszkód będą musieli pokonać.  Powieść dostarcza sporej dawki adrenaliny, akcja jest bardzo dynamiczna i wciągająca, bohaterowie barwni.
"Pod powierzchnią" to książka, przy której nie grozi nuda, świetnie się przy niej bawiłam i polecam każdemu, kto lubi lekką i absorbującą rozrywkę.

Pod hasłem
Grunt to okładka
Czytam opasłe tomiska
W 200 książek dookoła świata

poniedziałek, 22 lutego 2016

"Wróg" - Charlie Higson

"Wszystko jest w porządku, dopóki się coś robi, dopóki nie zaczyna się myśleć."
Tytuł oryginału:The Enemy.
Wydawnictwo:Świat Książki
Tłumaczenie: Patryk Gołębiowski
    Rok wyd:2010
Stron:416
Kraj: Wielka Brytania

 "Wróg" to książka, która przeleżała u mnie kilka lat. Kupiłam ją przy okazji jakiejś promocji a później omijałam wzrokiem. Okładka mnie skutecznie odstraszała. Nie dość, że brzydka, to jeszcze te zombiaki. Nie lubię książek o zoombie. I pewnie leżałaby jeszcze dłużej, gdyby nie wyzwanie ejotka:) I powiem Wam jeszcze, że niepotrzebnie tak długo zwlekałam, bo książka bardzo mi się spodobała:)

Rzecz się dzieje w Londynie, w czasie nie określonym jasno ale można się domyślić, że w teraźniejszym. Świat, który znamy zniknął. Wszyscy powyżej piętnastego roku życia zarazili się chorobą nieznanego pochodzenia. Zarażeni umierają albo zamieniają się w coś, co przypomina zoombie. Są żądni krwi, zarażają poprzez ugryzienie i polują na jedynych ocalałych - dzieci.
Dzieci nie zostało jednak zbyt wiele. Część została zabita już na początku, zanim jeszcze zaraza nie ogarnęła wszystkich. Część pozabijała się pomiędzy sobą, gdy poczuli, że świat dorosłych już ich nie ogranicza. Reszta zorganizowała się w grupy i znalazła schronienie w dużych budynkach, takich jak markety. W grupach panuje hierarchia i każdy ma jakieś zadanie. Jest przywódca, zastępca, pielęgniarz, są mózgowcy, którzy tworzą wynalazki do obrony, żołnierze, strażnicy oraz opiekunowie dzieci. Życie tych młodych ludzi zależy od ich pomysłowości, odwagi i sprytu. Muszą wychodzić na miasto w poszukiwaniu żywności, której jest coraz mniej. Za każdym razem narażają się na ryzyko spotkania dorosłych, którzy dzień po dniu pomniejszają ich liczebność. Miasto jest zrujnowane. Od półtora roku nic nie funkcjonuje, nic nie jest wytwarzane a każdy dom, sklep, szpital, szkoła, wszystko jest zniszczone i splądrowane. Nie ma komunikacji. Dzieci nie wiedzą czy istnieją gdzieś inne grupy, czy cały świat tak wygląda.

Główna grupa na której skupił się autor, ukrywa się w jednym z droższych marketów i to jej członkowie są opisywani najczęściej. Jest jeszcze mniejsza grupa z innego marketu, która początkowo z nimi rywalizuje, później jednak następuje połączenie grup i wspólny cel, jakim jest dotarcie do pałacu. Podobno żyją tam inne dzieci. Jak przebiegnie droga i co zastaną na miejscu?

Autor użył zabiegu, który bardzo rzadko spotyka się w literaturze. Nie wyróżnił żadnego z bohaterów. Głównym bohaterem są dzieci. Każde po trochu. Dzięki temu nie przywiązujemy się do żadnego konkretnego dziecka a kibicujemy wszystkim. Oczywiście są dzieci bardziej wyróżnione, które poznajemy trochę lepiej. Nie należy się jednak do nich przyzwyczajać za bardzo. 
Druga rzecz, która mi się podobała to klimat powieści. Opisywany świat poznajemy w trakcie wędrówki dzieci przez miasto, Jest mroczno, straszno i krwawo. W każdym zakamarku może czaić się śmierć. Migawki wspomnień dzieci o przeszłym życiu sprawiają, że jeszcze dobitniej uzmysławiamy sobie w jakiej sytuacji znajdują się obecnie. Rozpoznają ulice pod wpływem wspomnień, które przynoszą im ból. Świat przedstawiony nie jest zbyt rozwinięty, co zupełnie nie przeszkadza. Skupiamy się na tym, co jest w pobliżu dzieci. Mamy wgląd w to, co one widzą. Nie mają bowiem informacji na temat tego, jak wygląda reszta świata. Bohaterowie nie są analizowani. Poznajemy ich na tyle, żeby wyrobić sobie zdanie na ich temat. A i to zmieniamy w trakcie rozgrywającej się akcji. Fabuła nie jest mocno skomplikowana, posiada jednak kilka wątków pobocznych, które obserwujemy równolegle. Po za tym tempo książki jest naprawdę równe i szybkie. 

"Wróg" to opowieść o przyjaźni i lojalności a także woli życia. Do czego możemy się posunąć, żeby przeżyć a jednocześnie nie zatracić człowieczeństwa? Bohaterowie bardzo często muszą zmierzyć się z takim pytaniem i wybrać to, co uważają za najlepsze. Nie jest to książka dla bardzo młodych osób, gdyż sporo tutaj brutalnych scen, chociaż jest to dość wyważone i autor nie epatuje nadmiernie krwawymi opisami. 
Moim zdaniem jest to dobra książka w swoim gatunku. Fabuła jest spójna, postaci wiarygodne, akcja wciągająca a styl bardzo dobry. Chociaż jest to literatura młodzieżowa to jako dorosły czytelnik mogę zapewnić, że takowego też wciągnie:)


Przypominam także o trwającym konkursie, do którego można się zgłaszać do końca miesiąca. Do wygrania między innymi wyżej opisana książka.

Szczegóły tutaj

niedziela, 21 lutego 2016

"Mroczny zakątek" - Gillian Flynn

Tytuł oryginału:Dark Places.
Wydawnictwo:Znak Literanova
Tłumaczenie: Mateusz Borowski
    Rok wyd:2014
Stron:512
Kraj:Stany Zjednoczone
O tej książce słyszał już chyba każdy, kto choć trochę interesuje się literaturą. Jako, że czytałam dwie książki autorki i bardzo mi przypadły do gustu, postanowiłam przeczytać i trzecią.

Główną bohaterką "Mrocznego zakątka" jest Libby Day, trzydziestodwuletnia kobieta, która ewidentnie marnuje swoje życie. Nie pracuje, nie ma przyjaciół, w domu ma chlew i lubi nadużywać alkoholu. Żyje z dramatu, jaki jej się przytrafił w wieku siedmiu lat. Swego czasu była znaną postacią, na którą ludzie z chęcią wpłacali pieniądze, by pomóc tak strasznie pokrzywdzonemu dziecku. Niestety pieniądze się kończą a Libby nie ma żadnego pomysłu na życie. Z pomocą przychodzi jej pewien członek Klubu Zbrodni, którego członkowie uważają skazanego za zamordowanie całej rodziny Bena, za niewinnego. Libby była głównym świadkiem oskarżenia i to dzięki jej zeznaniom piętnastoletni Ben został skazany na dożywocie. Członkowie Klubu proponują Libby pieniądze w zamian za pomoc w udowodnieniu, iż jej brat został niesłusznie skazany. Kobieta musi zajrzeć w głąb swojej duszy, by poszukać odpowiedzi na pytanie, czy to, co słyszała ukrywając się przed mordercą świadczy faktycznie o winie jej brata.

Nie polubiłam Libby, zwłaszcza na początku opowieści. Współczułam małej dziewczynce, która straciła całą rodzinę. Wyobrażałam sobie jej przerażenie, gdy ukryta słuchała, jak ktoś brutalnie morduje jej matkę i siostry. Gdy uciekała do lasu przed mordercą, nabawiła się odmrożeń, przekonana, że sprawcą jest jej ukochany brat. Natomiast to, co ta dziewczynka zrobiła ze swoim dorosłym życiem, zupełnie nie przypadło mi do gustu. Stała się osobą pełną roszczeń wobec świata, wiecznie wymagającą pomocy, wiecznie się użalającą, wykorzystującą swoją tragedię w celach finansowych.

Ben spędził już w więzieniu 25 lat. Wiele jeszcze przed nim. Ze zbuntowanego chłopca, który próbuje znaleźć swoje miejsce wśród rówieśników, zamienił się w pogodzonego z losem mężczyznę, który próbuje żyć z piętnem mordercy. Sam nie wie, co wydarzyło się owego feralnego dnia, gdyż był pod wpływem środków odurzających. Możliwe, że to zrobił, choć zupełnie tego nie pamięta.

Konstrukcja powieści bardzo mi odpowiadała. Wątki z przeszłości przeplatają się z teraźniejszymi. Opowieść poznajemy z punktu widzenia Libby, Bena i ich matki Patty. Atmosfera jest dość mroczna, język powieści bardzo plastyczny a postaci świetnie wykreowane. Każdy bohater jest charakterystyczny, inny, bogato ukazany. Sceny z przeszłości trzymają w napięciu, a teraźniejszość coraz bardziej się gmatwa. Gdzieś do połowy książki czytałam z naprawdę dużym zainteresowaniem, później jednak napięcie jakby spadło. Nie wiem czemu ale fabuła straciła impet, zaczęła być przewidywalna i straciła swoją mroczność. Rozwiązanie zagadki jakoś mnie nie przekonało, wręcz byłam zawiedziona. Z tego co czytałam, należę do mniejszości, większość czytelników była bardzo zadowolona z lektury. Ja zresztą też nie mówię, że książka całościowo mnie zawiodła, bo w sumie czytałam z zainteresowaniem. Zwyczajnie zawiodła mnie końcówka.




















Gra w kolory
Grunt to okładka
Czytam opasłe tomiska
W 200 książek dookoła świata

czwartek, 18 lutego 2016

"Ściśle tajne" - Alex Kava


Alex Kava to autorka, której książki jakiś czas temu brałam w ciemno. Później jakaś jej książka wypadła dosyć słabo i za następną już się nie rozglądałam. Tym sposobem ominęła mnie pierwsza część serii o nowym bohaterze - Ryderze Creedzie. Zupełnie mi to jednak nie przeszkadzało w lekturze części drugiej. A jak wypadła?
Tytuł oryginału:Silent Creed.
Wydawnictwo:HarperCollins Polska
Tłumaczenie: Andrzej Goździkowski
Cykl:  Ryder Creed (tom 2)
    Rok wyd:2015
Stron:336
Kraj:Stany Zjednoczone
Ryder Creed  pracuje z psami. Jego psy szukają zarówno zaginionych osób, zwłok, materiałów wybuchowych, narkotyków, jak i potrafią wykryć chorobę taką jak rak. Potrafią także pracować przy szukaniu wirusów. Kiedy w Karolinie Północnej na skutek obfitych opadów osuwa się ziemia, w wyniku czego zawalają się budynki, Ryder zostaje wynajęty wraz z psami do pomocy przy przeszukiwaniu zawalonego terenu przez Departament Obrony. Na tym terenie znajdowało się tajne laboratorium wojskowe. Kiedy znajduje pierwszego naukowca, okazuje się, że nie zginął on podczas zawalenia budynku a został zastrzelony. Na teren zawału zostaje wysłana agentka Maggie O'Dell, która ma wyjaśnić w delikatny sposób śmierć naukowca. Ani Ryder, ani Maggie, nie mają pojęcia o co toczy się naprawdę gra. Wkrótce do nich dotrze, że stało się coś o wiele gorszego od zwykłego osunięcia ziemi, a oni sami staną się celem ataku.

Maggie to znana z wcześniejszych książek Kavy agentka FBI. Ryder natomiast był dla mnie nową postacią i muszę przyznać, że wzbudził moją sympatię. Kocha swoje psy, za które gotów byłby oddać życie. Ma trudne wspomnienia wojenne. Potrafi pomagać ludziom, którzy nawet nie wiedzą, że tej pomocy potrzebują. Jest sympatyczny, wrażliwy, no i podoba mu się Maggie. Z wzajemnością zresztą.

Fabuła oscyluje pomiędzy akcją ratunkową podczas klęski żywiołowej,  zagadką kryminalną i aferą polityczną. Kava porusza temat knowań na arenie politycznej dotyczących tajnych badań wojskowych i wykorzystywania własnej ludności do testowania broni biologicznej. Mamy tutaj panią senator, która łamie stereotyp dobrego polityka i kieruje się sumieniem oraz spojrzenie na rozgrywki zakulisowe pomiędzy politykami. Temat wszędzie aktualny i dobrze znany.

Co najbardziej podobało mi się w książce to relacja pomiędzy Ryderem a jego podopiecznymi. Bardzo fajnie udało się autorce ukazać mądrość i wrażliwość psów, ich oddanie, bezbronność a także agresję. Poprzez Rydera Kava pokazuje cudowną więź, jaka może zrodzić się pomiędzy człowiekiem a zwierzęciem, które się kocha i szanuje. Bardzo fajny motyw i już choćby dla niego warto książkę przeczytać.

Sama zagadka kryminalna czy intryga sensacyjna zupełnie mnie nie wciągnęła. Powiedziałabym nawet, że pod tym względem to najsłabsza książka autorki.Jedynie postać nieznanego mężczyzny, który tuż przed osunięciem znajdował się w laboratorium, budziła moją ciekawość. Chociaż pomysł na połączenie klęski żywiołowej z zagadką kryminalną był fajny, a stylowi autorki nic nie brakuje, to książka, pomijając wątek psów, była dla mnie nudna i dość przewidywalna. Czytało się dobrze, bo Kava umie pisać, nie brakuje tu akcji i mocniejszych momentów, są też wątki romantyczne i sentymentalne. Dla każdego coś miłego:) Dla mnie najlepsze były psy:D

Pod hasłem
Grunt to okładka
W 200 książek dookoła świata

środa, 17 lutego 2016

Konkurs bez okazji:)

Nie ma absolutnie żadnego powodu, żebym organizowała konkurs. Zwyczajnie zapragnęłam oddać komuś kilka książek:)

Aby wziąć udział w konkursie wystarczy jedynie zgłosić się w komentarzu pod postem, wpisując wybraną książkę i adres mailowy. Nie trzeba robić nic więcej, chociaż miło by było, gdybyście udostępnili baner konkursowy:) Wygrani zostaną wybrani w drodze losowania. Wyniki zostaną ogłoszone w ciągu pięciu dni od zakończenia konkursu.
Książki są moją własnością.

wtorek, 16 lutego 2016

"Wirus" - Chuck Hogan, Guillermo del Toro

Tytuł oryginału:The Strain.
Wydawnictwo:Zysk i S-ka
Tłumaczenie: Anna Klingofer
Cykl: Wirus (tom I )
    Rok wyd:2014
Stron:560
Kraj:Stany Zjednoczone
Początkowo panuje cisza. Na nowojorskim lotnisku ląduje samolot pasażerski. Wszystko było w porządku, dopóki koła nie dotknęły pasa. Światła zgasły. Zapanowała cisza. Samotnie stojący samolot zdaje się otaczać złowroga aura. Wielki stalowy ptak budzi grozę tych, którzy próbują się domyślić tego, co zastaną w środku.

Ephraim, zatrudniony jako szef Centrum Zwalczania i Prewencji Chorób, wchodząc do samolotu nie spodziewa się zastać niczego dobrego. I jego oczekiwania zostają spełnione. Wszyscy pasażerowie samolotu są martwi. Oprócz czterech osób. Reszta wygląda, jakby spała. Co mogło zabić ich tak szybko i bezkrwawo?

Prawda dociera do niego powoli. Katalizatorem staje się zaćmienie słońca, po którym nic nie będzie już takie samo.
Nowy Jork opanowują wampiry. Stwory wymyślone przez autorów zdecydowanie nie należą do przyjemniaczków. Zarażeni wracają do swych domów, gdzie zaczynają się karmić. Ogarnięci żądzą krwi początkowo nie budzą niepokoju swoim wyglądem. Z czasem jednak zaczynają się zmieniać. Natomiast główny wampir, siewca zarazy, jest od początku do końca paskudny. Autorzy stworzyli mu świetną legendę oraz podwaliny pod dalsze części, w których, jak podejrzewam, rozgorzeje wojna pomiędzy najstarszymi wampirami.

Główny bohater to zwyczajny facet, który ma swoje problemy. No może nie całkiem zwyczajny, bo dość egocentryczny, skupiony na sobie i na pracy. Najważniejszy jednak jest dla niego syn, którego pragnie zatrzymać przy sobie. Ephraimowi pomaga współpracownica Nora, z którą łączą go dość skomplikowane stosunki. W zaistniałym kryzysie para lekarzy znajduje pomoc w starszym człowieku, właścicielu lombardu, który zdaje się wiedzieć wszystko o panującej sytuacji.

Łowcy wyruszają na polowanie. Nie obejdzie się bez krwawych scen i napiętej atmosfery.
Każdy rozdział ilustrują ryciny. Akcja rozkręca się powoli lecz równomiernie. Jak na tego typu książkę przystało, mamy tutaj sporo scen przemocy, dość obrzydliwe opisy i dużo masakry. Wampiry są oryginalne, fabuła przyzwoita i spójna. Klimat początkowych rozdziałów bardzo mi odpowiadał, natomiast później niestety został trochę zgubiony. Wartka akcja i ciekawi bohaterowie trzymają czytelnika przy lekturze, chociaż czytałam bardziej przerażające horrory. Książka ciekawa w swoim gatunku, w tym temacie naprawdę trudno wymyślić coś nowego i niepowtarzalnego. Tutaj niestety zarówno bohaterowie, jak i przebieg zdarzeń staje się z czasem dość schematyczny. Jednak czyta się całkiem dobrze. Książka mnie nie porwała ale też i nie rozczarowała.


Pod hasłem
Czytam opasłe tomiska
W 200 książek dookoła świata
Czytam fantastykę

poniedziałek, 15 lutego 2016

"Mroczne przypływy Tamizy" - Sharon Bolton

Tytuł oryginału:A Dark and Twisted Tide.
Wydawnictwo:Amber
Tłumaczenie: Stanisław Rek 
 Cykl: Lacey Flint (tom 4)
    Rok wyd:2015
Stron:412
Kraj:Wielka Brytania

"Mroczne przypływy Tamizy" zachwyciły mnie przede wszystkim opisami tła wydarzeń. Tamiza opisana przez autorkę jest mroczna, pełna tajemniczych zakamarków i kanałów. Krabów, szczurów i szlamu. Fabuła tocząca się głównie na rzece lub w jej okolicach ma posmak mrocznej toni, niebezpiecznego nurtu i morderczych nadbrzeży.
Lacey porzuciła pracę detektywa, by w służbie rzecznej odpocząć od seryjnych morderców i zmasakrowanych ofiar. Zamieszkała na łodzi, by być blisko rzeki, która kiedyś chciała ją pochłonąć. Jej ulubionym zajęciem stało się pokonywanie tej samej trasy wpław, pomimo tego, że jest to zakazane. Pewnego dnia na swojej trasie Lacey znajduje zwłoki kobiety owinięte w całun. Znalezisko nią wstrząsa, zwłaszcza, iż miała nadzieję nie oglądać już takich widoków. Niestety zostaje wybrana przez mordercę. Ktoś zostawia na jej łodzi ślady. Ktoś ją obserwuje. Ktoś, kto zabija kobiety i porzuca ich ciała w Tamizie. Ktoś, kto podziwia Lacey za jej styl pływacki i siłę.

Czwarta część opowieści o Lacey nie przybliża nam zbytnio jej przeszłości. Natomiast do przodu posuwa się jej znajomość z detektywem Joesburym, który w tej części jest poszukiwany za postrzelenie policjanta. Powiem szczerze, że pomimo świetnego stylu pani Bolton, książka mnie niezbyt wciągnęła. Zabrakło mi dynamizmu i poczucia zagrożenia. Jak pisałam, tło wydarzeń jest rewelacyjnie oddane, natomiast same zabójstwa, a już zwłaszcza postać mordercy były dla mnie mało przekonujące. Podobały mi się rozdziały, w których to morderca był narratorem. opisy jego myśli, obserwowanie Lacey jego oczami. Podobał mi się także pomysł na intrygę kryminalną. Różne już czytałam motywy wykorzystywania kobiet ale ten był dla mnie dość nietypowy. Plus za zakończenie, bo nie domyśliłam się kto zabija. Minus za mało wiarygodną postać pewnej osoby, która odegrała w fabule sporą rolę.
Całościowo książka mi się podobała. Sprawnie, choć dość nierówno napisany thriller z bardzo fajnym klimatem. Na tle poprzednich części trochę słabszy, jednak nadal całkiem dobry.

Pod hasłem
Grunt to okładka
Czytam opasłe tomiska
W 200 książek dookoła świata
ABC czytania

niedziela, 14 lutego 2016

"Zazdrośnice" - Éric-Emmanuel Schmitt

"Powody, żeby umrzeć, są równie tajemnicze jak te, żeby żyć, niejasne, rzadko formułowalne, ukryte w najgłębszych zakamarkach ciała lub w otchłani świadomości. Nasze oczy nie docierają do tych pokładów, nie widzą korzeni ani soków, które utrzymują drzewo w pozycji pionowej, dostrzegają jedynie to, co na powierzchni, pień i gałęzie. Z tej niewidzialnej pracy, która sprawia, że się rodzimy lub odchodzimy na zawsze, ludzki wzrok jest w stanie uchwycić tylko rezultat, nigdy potajemną działalność." (str.137)
Tytuł oryginału:Le Poison d'amour.
Wydawnictwo:Znak Literanova
Tłumaczenie:Łukasz Müller
    Rok wyd:2016
Stron:144
Kraj:Francja
Anouchka, Julia, Raphaëlle, Colombe. Cztery nastolatki. Cztery odmienne charaktery. Cztery osobne historie, a każda, jak to w tym wieku bywa, najważniejsza i najtrudniejsza.
Przyjaźnią się od zawsze, wszystko o sobie wiedzą. Wspierają się, kłócą, wycierają wzajemnie swoje łzy i same sprawiają, że te łzy lecą. Wypełnia je mętlik uczuć, chaos wrażeń, uczucia, nad którymi nie potrafią zapanować, których nie rozumieją. Czasami same siebie nie poznają. Stają się dla samych siebie obce. 
Cztery wierne sobie przyjaciółki zaczynają się od siebie oddalać w momencie, kiedy jedna z nich przyznaje się do uprawiania seksu. Na resztę młodych dziewczyn to wyznanie działa jak płachta na byka. Ich reakcje są różne, dla dorosłego człowieka zdecydowanie nie racjonalne. I w tym problem, że one nie są jeszcze dorosłe, lecz nie są już także dziećmi. Ogarnia je zazdrość o przeżyte wrażenia, strach, że im się to nie uda, zawiść, że tamta była pierwsza i lęk, że by dorównać koleżankom, będą musiały zrobić to samo. Każda radzi sobie inaczej, lecz łączy je jedno: przestają sobie ufać, pojawiają się niedomówienia i brak szczerości. Przyjaźń, która miała być silniejsza niż miłość, przyjaźń aż po grób, rozbija się w drobne kawałki doprowadzając w efekcie do tragedii.

 Éric-Emmanuel Schmitt stworzył opowieść o dorastaniu, kruchej psychice młodego człowieka i emocjach towarzyszących poznawaniu problemów dorosłości. W tle od początku do końca towarzyszy nam Szekspir i jego "Romeo i Julia". Powieść napisana jest w formie pamiętników. Na wyrywki poznajemy myśli i wydarzenia z punktu widzenia poszczególnych bohaterek. Kartki z ich pamiętników oraz wymiany sms-ów są podstawą do poznania zarówno tego, co dziewczyny chciały nam powiedzieć, jak i tego, co próbowały ukryć. Autor lekkim piórem kreśli nam złożoność uczuć młodych ludzi oraz wpływ, jaki dorośli, zupełnie nieświadomie, wywierają na rozwój ich osobowości i spojrzenie na świat. Te młode istoty są z jednej strony naiwne jak dzieci, z drugiej strony cyniczne do tego stopnia, że aż to przeraża. Brak prawidłowych wzorców wśród otaczających je dorosłych sprawia, że nie potrafią nawiązywać zdrowych relacji, zupełnie opacznie pojmując zarówno uczucie miłości, jak i przyjaźni. 

"Zazdrośnice" to lektura o młodzieży lecz moim zdaniem niezupełnie przeznaczona dla młodych ludzi. Powinni ją przeczytać przede wszystkim rodzice dorastających dzieci, by przynajmniej w minimalnym stopniu próbować zrozumieć ich tok rozumowania. Zresztą, szczerze mówiąc,  w trakcie lektury niejednokrotnie przychodziło mi do głowy, że przyjaźń pomiędzy dorosłymi kobietami niewiele się różni od tej młodzieńczej. Kobiety, pomimo przyjaźni, odczuwają zazdrość, próbują rywalizować i bardzo często robią sobie nieprzyjemne niespodzianki. Trudno tu zresztą mówić o prawdziwej przyjaźni, która możliwa jest dopiero w dojrzałym wieku, kiedy dobrze znamy siebie i swoje możliwości. 

"Zazdrośnice" to krótka książeczka niosąca w sobie duży ładunek emocji. Autor, w tej krótkiej formie, przekazuje sporo prawd, nad którymi trzeba się pochylić. Czym naprawdę jest przyjaźń, do czego prowadzi zazdrość i rywalizacja, jaki wpływ mamy na swoje dzieci i jakie wzorce im przekazujemy. Na przykładzie czterech dziewcząt ukazane są trudy dorastania, mętlik uczuć, niepewność, budzenie się seksualności, strach przed dorosłością, ucieczka w świat wymyślony.
Książkę czyta się błyskawicznie, dzięki krótkim rozdziałom, lekkiemu językowi i dynamicznemu stylowi. Bardzo dobra historia opowiedziana w nietypowy sposób, zmuszająca do myślenia i wyciągnięcia wniosków. Polecam.


"Moja najlepsza przyjaciółka to ja, tylko w lepszym wydaniu."(str.14)


Za książkę dziękuję Panu Robertowi z  Agencji Pretty Good.

piątek, 12 lutego 2016

"Bez pamięci" - Barbara Freethy

Tytuł oryginału:Silent Run.

Wydawnictwo:BIS
Cykl: SILENT (tom 1) 
Tłumaczenie:Dorota Rostkowska-Kowalczyk
    Rok wyd:2015
Stron:360
Kraj:Stany Zjednoczone
"Bez pamięci" to kolejny thriller wykorzystujący motyw amnezji. Tym razem mamy do czynienia z uciekającą kobietą, która podczas samochodowej ucieczki przed nieznanym napastnikiem wypada z trasy i spada z urwiska. Budzi się w szpitalu, nie wie kim jest ani skąd się tu wzięła. Do czasu, gdy odwiedza ją mężczyzna, który twierdzi, że kobieta opuściła go osiem miesięcy wcześniej bez słowa wyjaśnienia, zabierając ze sobą ich półtoraroczną córeczkę. Sarah, bo to ona jest główną bohaterką, nie pamięta ani Jacke'a, ani swej córeczki. Czuje jednak, że faktycznie miała dziecko. Nie wie dlaczego opuściła tego przystojnego, najwyraźniej bardzo ją wówczas kochającego mężczyznę. Nie wie, komu ma ufać, ma przeczucie, że ktoś chce ją zabić. Postanawia skorzystać z pomocy Jacke'a w odnalezieniu dziecka, które najwyraźniej gdzieś schowała. W między czasie powracają do niej okruchy wspomnień. Okazuje się, że Sarah jest kimś zupełnie innym niż wszyscy myśleli, że życie jej i osób, które jej pomagają, znajduje się w śmiertelnym niebezpieczeństwie.

Muszę przyznać, że książka mile mnie zaskoczyła. Dzieje się naprawdę sporo, akcja jest bardzo dynamiczna a bohaterka nie jest ani denerwująca, ani miałka. Motyw dość ograny, jednak podany w fajnej formie. Wciąga dość mocno i pozwala identyfikować się z bohaterką. Wątek miłosny jest tutaj dość mocno zaakcentowany i rozwija się wraz z ilością przeczytanych stron. Końcówka dość mocno trąciła mi harlequinem:) Jack jest trochę zbyt idealny. Przystojny, bogaty, inteligentny. Zakochany bez pamięci facet z pazurem. Gotowy zabić, by odzyskać córkę. No i ma jeszcze jedną zaletę, jaką jest starszy brat. Oczywiście też przystojny, tyle, że mniej poukładany. Z przeszłością. Bardziej intrygujący. Podobały mi się także postaci drugoplanowe. Każda z przyjaciółek z przeszłości Sarah ma w sobie coś ciekawego. Dość łatwo mi przewidzieć wokół czego będzie się kręciła część druga tej serii.

"Bez pamięci" to książka bardziej dla kobiet. Lekka powieść rozrywkowa z szybką akcją i wątkiem miłosnym. Trochę napięcia, trochę dramatyzmu, sporo miłości. Styl lekki, fabuła spójna, akcja równa. Może nie niesie żadnego przesłania i zapomnę o niej dość szybko ale muszę przyznać, że bawiłam się naprawdę nieźle.

Gra w kolory
Grunt to okładka
W 200 książek dookoła świata

czwartek, 11 lutego 2016

Film "Księga Diny" (2002)

W zeszłym miesiącu przeczytałam "Księgę Diny" - Herbjørg Wassmo .  Książka zrobiła na mnie niesamowite wrażenie, więc postanowiłam obejrzeć także film. Jak zawsze porównanie wypada na plus dla książki, chociaż trzeba przyznać, że Maria Bonnevie dała radę i jej bohaterka bardzo dobrze oddaje Dinę.
Co ciekawe, film o wiele lepiej ukazuje dzieciństwo i dramat Diny. W książce praktycznie możemy się domyślać, jak to wszystko przebiegało. Właśnie tak to sobie wyobrażałam, dlatego byłam bardzo zadowolona z początkowych scen filmu. Reżyser skupił się, żeby ukazać szaleństwo dorastającej Diny i jej fascynację śmiercią. A także tok jej rozumowania, co nie jest łatwe. Jak zwykle przy ekranizacji fabuła książki została mocno pocięta i skrócona, jednak został zachowany klimat książki.

Nie oglądam za wiele ekranizacji, bo z reguły jestem zawiedziona. W tym wypadku nie byłam, chociaż nie wiem, jak bym odebrała film nie znając powieści. Wydaje mi się, że gorzej, gdyż znając książkę mogłam sobie uzupełniać luki odnośnie losów bohaterów.





















Jestem bardzo zadowolona z seansu, gdyż film jest świetnym uzupełnieniem książki. Dobra gra aktorska, świetny klimat, wspaniałe widoki i przejmująca muzyka. Polecam, zwłaszcza tym, którzy książkę przeczytali.

Dina's Etude - I am Dina

Marco Beltrami -- Dina By Jorane


środa, 10 lutego 2016

Film "Survivor" (Przeżyć - 2014)

No cóż. Wreszcie udało mi się wydębić kawałek urlopu:) Leniuchuję straszliwie. Pojechałam do mamy i sama nie wiem, czy długo tak wytrzymam:D Nic nie muszę robić, wszystko podane na tacy. Tyję, czytam, tyję, czytam, tyję...i postanowiłam coś obejrzeć, bo na co dzień nie mam czasu. Wiecie co, dochodzę do wniosku, że ja się kompletnie nie nadaję do nic nierobienia;p  To dopiero drugi dzień a ja już umieram z nudy. Już myślę o tym, co będę robiła po powrocie do domu: pranie, sprzątanie, gotowanie, ot zwykłe rozrywki dnia codziennego:) Czyżbym tęskniła? Czemu tak jest, że jak się żyje w ciągłym biegu i nagle dostanie trochę wolnego czasu, to człowiek nie potrafi się z niego cieszyć? A może to ja jestem taka dziwaczna? No mniejsza z tym. Dzisiaj obejrzałam film z gatunku s/f, który niestety nie należy do najlepszego kina. Sporo w nim niedociągnięć, niedorzeczności i absurdu. Obejrzeć się da, jakoś dobrnęłam do końca, chociaż naprawdę, szału nie ma.
Film wyreżyserował John Lyde, twórce m.innymi "Saga:Przekleństwo cienia" czy "Więzienia w ogniu". W rolach głównych wystąpili:Danielle Chuchran, Kevin Sorbo i Rocky Myers.

Trzydzieści lat temu z Ziemi wystartowało kilka statków. Życie na planecie stało się niemożliwe, Ci, którzy postanowili zostać, musieli zejść pod ziemię. Reszta ocalonych skryła się w kosmosie w oczekiwaniu na znalezienie nowego miejsca do życia. Trenują, mając nadzieję, że kiedyś będą mieli możliwość wykorzystać swoje talenty. I tak się staje, gdy do jednego ze statków dociera sygnał z jakiejś planety. Wyrusza ekspedycja. Niestety ich pojazd ulega destrukcji a rozbitkowie lądują na planecie, na której co prawda da się oddychać, ale zapełniona jest wrogimi istotami. Część rozbitków ginie przy lądowaniu, część zostaje zabita przez tubylców a resztę porywają podziemne stwory. Główna bohaterka ratuje się (niesamowite!) i musi dotrzeć do swojego kapitana, który wylądował 60 km dalej i jest ranny. Zgadnijcie jak się skończy film:D
"Przeżyć" to film jednego aktora, a raczej aktorki. Kate jest niezniszczalna, ma siłę trzech mężczyzn, sprawność najlepszego z najlepszych i wytrzymałość robota. Straszne przegięcie, na szczęście aktorka jest ładna, więc jest na co popatrzeć:) Akcja jest wartka, cały czas coś się dzieje, Kate nie ma czasu zjeść ani się napić, biega po trzydzieści kilometrów, wspina się jak alpinistka, skacze jak kozica górska. Przy okazji ratuje kilka osób, zabija setki stworów i ma się całkiem dobrze.
Cóż mogę powiedzieć. Typowy odmóżdżacz. I tylko szkoda, że bohater męski występował dopiero pod koniec;p


Jeżeli macie ochotę na film akcji, który nie wymaga używania mózgu a jedynie relaksuje, a przy okazji nie zwracacie uwagi na niespójności, to zapraszam:) Ja najlepszą zabawę miałam z robieniem screenów:)